Wybucha “Gra w Abstrakcję”. Z dnia na dzień pojmuję, że to ważne. Odpuszczam ‘Teorię widzenia” i malarstwo. Wsiąkam w “Grę”, gram z każdym, codziennie, nieustannie zadaję sobie pytanie: Dlaczego tego jeszcze nikt nie wymyślił, przecież to takie proste i tak działa.

BWA - zaczynam robić dokumentację video sztuki współczesnej. Przez 10 lat robię dokumentację trzech wystaw miesięcznie, kilometry taśmy. Są oczywiście festiwale performances, instalacje, obiekty. Staram się iść dalej niż dokumentacja, wielu artystów bywa tu często, mam dokumentację trzech, czterech wystaw. To otwiera drogę do filmowych opowieści.

W czasie spektaklu jednego z lubelskich teatrów, przyjaciółka upomina mnie, bym nie ziewał;

- Jeżeli to jest kultura, to ja jestem barbarzyńca - stwierdzam.

- To zrób sobie takie wizytówki – odpowiada.

Tak też się dzieje, od tego momentu z całą odpowiedzialnością nazywam się Barbarzyńcą.

* W Galerii KONT wystawa gry. Kilka obrazów na ścianach, ale większość tworzymy w czasie ekspozycji. Codziennie czekamy na partnerów i codziennie powstają nowe prace. Sporo ludzi, duże zainteresowanie.

Sprawy zaczynają się toczyć.

  • Wyjeżdżam do Wrocławia na Liter-akcje.

  • Gra w ramach dni kulturalnych KUL.

  • Tworzę Miejsce – nazywam je “Pracownia Otwarta”, dużo się dzieje, stałe miejsce i adres dają bardziej stabilną pozycję, więcej można zrobić. Nawiązuję kontakt, czy raczej sam się on nawiązuje(jak to w grze) z prof. Jadwigą Mizińską z wydziału filozofii UMCS, staramy się zrozumieć filozoficzny kontekst “Gry”

  • Turtul – obóz roku zerowego Wydziału Filozofii UMCS – prowadzę warsztaty “Gry”, niebywałe efekty, grupa integruje się w kilka dni.

  • Udział w konferencji “Pamięć, Miejsce, Obecność” mówię o “Ekologii miłości”.
    Siedzę za stołem, przede mną kartki z tekstem, który za chwilę mam odczytać a ja jestem zagłębiony w refleksji. 21 lat temu postanowiłem szukać swojego myślenia, wybrałem trudną drogę, w której niejednokrotnie było mi bardzo ciężko i po tych wszystkich latach za chwilę, za sekundę odczytam referat o tym, jak myślę o świecie. Ta sekunda trawa długo, słyszę w niej szuranie nóg, stukanie krzeseł, cichutko tuż nad horyzontem rozlegają się moje osobiste fanfary. Patrzę na Teresę Pękalę, która przedstawia mnie zgromadzonym i ze ściśniętym gardłem zaczynam czytać.

  • Udział w konferencji “Dialog kultur” spotkanie - namówiłem filozofów do “Gry”

  • “Ze sztuką wobec sztuki” warsztaty w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.

Umiera mój syn, tańczę na krawędzi życia i rozpaczy. Gonitwa, śpieszę się kochać ludzi. Rodzi się mój syn.

Odwracam się plecami, idę na urlop wychowawczy, żyję z projektów reklamowych.

  • Ostatni projekt wprowadza mnie w osłupienie, patrzę i nie mogę uwierzyć – właśnie zrealizowałem “Teorię widzenia”. To co kiedyś rozpadało się na poszczególne elementy, było luźną sieczką... Teraz jest po prostu obrazem – nie – gorzej, jest ulotką reklamową – jeszcze raz siadam do “Teorii widzenia”, choć z uśmiechem rozumiem młodzieńczą bezczelność podkradania tytułu. Zresztą tytuł jest już nieaktualny, teraz nazywa się “Atlas percepcji”. Im głębiej wnikam w to, co postrzegam, tym lepiej rozumiem, że tak zwany obraz świata nie istnieje, że współczesna kultura nie jest w stanie go wykreować. Moja anatomia, moje atawizmy, ujawniają mi inną rzeczywistość – mam ją przed oczami, czuję jej zapach, ale płótno się nie poddaje. Czegoś brak – wtedy przychodzi olśnienie, nie chce mi się. Moim obrazem świata jest “Gra w abstrakcję”, relacja równoległa wielu słońc.

  • Po sześciu latach przerwy wracam do gry, przeglądam zapiski, notatki. Korzystam z dobrodziejstw współczesnej technologii. Robię reprodukcję wszystkich zachowanych obrazów “Gry”. Zbieram notatki, artykuły, porządkuję.

  • Zaczyna się wyłaniać - czy może bardziej odsłaniać- podstawowa prawda. Zaczynam nareszcie rozumieć “grę”. Dotychczas jedynie grałem, wierzyłem, że jest ona warta poświęcanych jej lat. Słowo wiara nie jest tutaj bez znaczenia, oznacza głębokie przeświadczenie, oparte jedynie na wewnętrznym przekonaniu. Wierzyłem, że “gra” jest tego warta, poświęcając jej 15 lat swojego życia.

  • Ostateczne wnioski są zdumiewające, cała ta strona to ostateczny wniosek, ma on wiele nurtów i kontekstów. Ale to miejsce (Kto to robi) jest tylko moje, tu mogę opowiedzieć swój prywatny kontekst – przez 15 lat zagrałem ponad 100 razy (nie liczyłem) i teraz wiem, że zawsze grałem jedynie z sobą samym. Każde spotkanie prowokowało mnie do poszerzenia swojego pojmowania siebie. W książce ”Sexus” H. Millera przeczytałem: “Siedzibą duszy jest miejsce, w którym świat wewnętrzny styka się z zewnętrznym. Nikt bowiem nie zna siebie, jeżeli jest tylko sobą, a nie jednocześnie kimś innym.” Ten cytat przylgnął do mnie jak motto, oddaje bowiem doskonale moje doświadczenie.

  • Z każdą “Grą” mój świat wewnętrzny styka się ze światem zewnętrznym, odkrywając coraz to nowe aspekty mojej duszy.

Oto opowieść o mojej dziwnej życiowej drodze, która jak sądzę wielu porcelanowym figurkom wyda się nazbyt zagmatwana i z całą pewnością nie może stać się podstawą do ubiegania się o kredyt. Nie może też być leitmotivem zachwycającego CV.

Ważne są jednak jedynie te dni, których jeszcze nie znamy - czas wracać do gry.

ROMAN PUKAR